„Wilk z Wall Street” - Jordan Belfort

Każdy z nas szuka poradnika na to, jak samodzielnie rozkręcić własny biznes. I najlepiej by było zrobić to bez starty dużych ilości pieniędzy. Recenzowana przeze mnie książka nie należy do poradników lecz ANTY poradników o czym sam pisze jej autor - Jordan Belfort, tytułowy „Wilk z Wall Street”.



autor: Jordan Belfort
tytuł oryginału: The Wolf Of Wall Street
wydawnictwo: Świat Książki
przełożył: Jan Kraśko











Spotkałam się z różnymi opiniami na temat tej książki. Jedni są zniesmaczeni a drudzy wprost uważają, że jest świetna. Niektórzy opiniują, że jest ordynarna, tandetna a nawet rynsztokowa. Natomiast inni mówią, że to coś kapitalnego. Skąd ta podzielność? Powodów może być wiele, jednak wydaje mi się, że głównym powodem jest język. I to nawet nie chodzi o to, że jest prosty tylko o to, że wulgaryzmy są w niej stosowane jak przecinki. Zero cenzury. Dodatkowo, jak już napisałam wyżej - książka opisuje życie samego Belforta, a więc życie pełne rozpusty, wyuzdania i przyjemności płynącej z... Posiadania nadmiaru pieniędzy? 

Nie trzeba długo czekać na to, aż autor „ubierze” nas w eleganckie ubranie i wprowadzi nas w swoje życie. To nic, że wszystko się powtarza i zatacza krąg. Pieniądze, pieniądze, pieniądze. Mnóstwo pieniędzy. Tak dużo, że nie wiadomo co z nimi zrobić, na co je wydać. Prostytutki, narkotyki, alkohol. Ciągłe imprezy. Nowe posiadłości i samochody, własny helikopter i jacht. Wycieczki i podróże gdzie dusza zapragnie. I tak w kółko. Jednak, sprawdza się tutaj znane powiedzenie: pieniądze szczęścia nie dają. Pieniądze mogą zniszczyć i przykładem tego jest sam autor.

Jordan Belfort wiele razy podkreśla cel napisania. Ku przestrodze. Chce, aby ludzie uniknęli tego, co przeżył on sam. Zrozumiał że Życie (tak, przez Ż) jest gubiące i wykańczające. A powrót do życia bez odpowiednich pomocy może być niewykonalne. Dzisiaj, jest świetnym mówcą motywacyjnym. Prowadzi szkolenia z zakresu sprzedaży, marketingu oraz biznesu i po przejrzeniu wielu stron i informacji na ten temat mogę powiedzieć jedno - jest w tym niesamowicie dobry. 

Źródło: okładka

Komentarze

  1. Jestem pierwszym obserwatorem. Mam nadzieję, że przyniosę szczęście :) Powodzenia :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję! :) Również mam taką nadzieję. :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

„Medyceusze: władcy Florencji” - recenzja 1. sezonu

„Belfer” - recenzja 1. sezonu